28 lip 2013

Modne mydła.

Atrakcyjne i stylowe.
Pożądane i często spotykane w skandynawskich wnętrzach. 
Stały się już elementem dekoracyjnym pomieszczeń.
Takie sobie niby mydełka, a jednak chciałabym mieć jedno u siebie :)

L:A BRUKET 
Produkują ręcznie robione mydła, olejki do pielęgnacji skóry, peelingi, świece zapachowe itp.
Produkcja odbywa się w Miami.




 

Savon de Marseille
Produkcja mydła jest przyjazna dla środowiska.
Zalecane przez dermatologów na całym świecie dla skóry suchej.
Jego czystość i właściwości nawilżające sprawiają, że idealnie nadaje się również do skóry wrażliwej.
Produkowane we Francji mydło zdobywa swoich fanów na całym świecie.



 

Wazon z pustego opakowania po mydle? :)


Macie może to mydełko u siebie?
Jestem ciekawa jak pachnie... jeśli pachnie tak jak wygląda to pozostaje mi je już tylko za jakiś czas kupić :)

Miłego niedzielnego leniuchowania!
Ja zabieram się właśnie za ciasto marchewkowe z tego przepisu:

Napiszę Wam później jak wyszło, bo wygląda pysznie.


25 lip 2013

Złote myśli...

Witajcie!
Za oknami i w domu i wszędzie- LATO!
Narzekacze narzekają, a ja się cieszę- uwielbiam lato.
Może dlatego, że urodziłam się w sierpniu i wakacyjne miesiące, są jakby MOJE? :)

Siedząc ostatnio na balkonie i myśląc o tym jakie mam życie, co chciałabym w nim zmienić, albo naprawić doszłam do wniosku, że najbardziej na świecie chciałabym się pozbyć wewnętrznej obawy przed tym co będzie jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok ....co będzie jak będę już staruszką?

Jestem jeszcze młoda.
Szybko zaszłam w ciąże i urodziłam Zosię.
 W 9 miesięcy mój świat zmienił się tak bardzo, że teraz zastanawiam się jak ja sobie z tym poradziłam...
Z szaleństw, braku jakiejkolwiek odpowiedzialności za cokolwiek, spadło na moje ręce 2,500 kilograma największego szczęścia i OGROMNA odpowiedzialność.

I moje życie stało się wreszcie takie pełne. Wiem dla kogo i po co wszystko robię.
Bo chciałabym, żeby Zosia miała normalny ciepły dom.
Chcę żeby zapamiętała ten czas dzieciństwa jak najlepiej. Bo to się zdarza tylko raz. 
I jak bardzo byśmy nie chcieli- ten czas już nigdy nie wróci.

Bo jak się było dzieckiem to wszystko było takie proste.
I teraz czasem chciałabym choć na chwilę stać się dzieckiem.
Pozbyć się z mojej głowy wszystkich obaw...
Tak po prostu hulać na wietrze, jeść agrest z krzaka, biegać na boso. 
Wiem, że mogę to zrobić, ale jednak brakuje tej beztroski...

I jeszcze taki mamy życiowy cel, żeby nie utkwić w tym mieszkaniu na zawsze.
Pragniemy wybudować dom.
Marzenie.
Mieć niewielki domek z ogródkiem- gdzie mogłabym postawić wymarzoną szklarnię.
 Gdzie dzieci mogłyby mieć basen, piaskownicę, huśtawkę.

I kolejna myśl, która mi każdego dnia towarzyszy:
Ale co robimy w tym kierunku?
Ale za co?? Przecież to tyle pieniędzy??
A jeśli się nie uda, to uznam to za osobistą porażkę- nie chodzi mi o wielkie pałace, i nawet mogę go mieć za 15 lat,ale fajnie by było zimą napalić w kominku, odśnieżyć podjazd, opalać się latem w ogrodzie...

Tak sobie tutaj wypłaczę moje wszystkie żale.

Kto chciałby czasem stać się znowu na chwilkę, małym dzieckiem?

Z drugiej strony jednak kocham to moje życie.
To poranne budzenie krzykiem: MAMA!! 
Tego nie oddam nigdy za nic.
To są piękne małe rzeczy składające się w cudowną całość.


 A odbiegając już od tematu kto zgadnie co jest w pudełku? 
KREDKI!


W trakcie poszukiwań prezentu na roczek Saszy znalazłam je w znanym pewnie wszystkim sklepie 
 "Z potrzeby piękna..." 
i musiałam je kupić dla małej.
Sasza dostał takie same tylko opakowanie było czarne w białe czaszki :)



A w upalne dni mrożona kawka:
MNIAM! :)


Miłego dnia dla Was! 


6 lip 2013

Nadchodzi TEN dzień ...

...ten kiedy już nie będę narzeczoną tylko ŻONĄ :)
Nie mam więc czasu na pisanie na blogu i skupianie się na mieszkaniu, które faktycznie ostatnio cierpi. 
Aktualnie cała moją uwagę przyciąga kalendarz, uciekający szybko czas i moje pragnienie by ten dzień nie tylko dla Nas był wyjątkowy, ale również dla naszych wspaniałych gości.

Są tutaj dziewczyny, które właśnie tego lata czeka to co mnie?

Mogłabym Was skłamać, że jestem wyluzowana. Faktycznie- może jak o tym nie myślę to jest w miarę okej. Ale tak naprawdę to....
Stres!
A co będzie jak się pomylę?
A co będzie jak się przewrócę?
A co jeśli wszystko nie wyjdzie tak jak chcę? 

Towarzyszą mi te myśli codziennie.

JEDNĄ MAM FRAJDĘ W TYM WSZYSTKIM!
DEKORACJE! 
Kościoła, sali, auta!
A jaki wybrać bukiet?
A jakie kupić buty?
A jakie sukienki dla druhen?
Tyle pytań, milion inspiracji! :)

Motyw przewodni to taki rustykalny ślub z elementami vintage.
One mają swój klimat.
Przysiąde lada dzień i zacznę robić dekoracje.



A wczoraj byliśmy po garnitur i obrączki.
Wjechaliśmy na chwilę do Ikea, no i nie mogę przestać o tym myśleć ale w okazyjnej cenie z 1199 złotych na 500 złotych była przeceniona ta witrynka:

Nie miała na sobie śladów użytkowania. No jak nowa!
 Cały czas o niej myślę. 
Właśnie ona przydałaby mi się w salonie na różne szkła, bo nie mam już gdzie tego trzymać, a ciągle by się chciało więcej :))

Tylko nawet jak się zdecydujemy, to jak ją przewieziemy złożoną?

Ehh...

Miłego weekendu! :)