26 lut 2015

GIVE AWAY- WYNIKI

Witajcie!

Nadszedł ten dzień i czas ogłosić wyniki naszej zabawy!

Bardzo mi miło i bardzo Wam wszystkim dziękujemy za tak liczny udział :) 

Niestety nagrody są tylko dwie, a już za chwilkę dowiecie się kto został szczęśliwym zwycięzcą ...

19 lut 2015

TARGI

Witajcie!

Niosę Wam dzisiaj moją małą relację z wydarzenia, które miałam okazję odwiedzić we wtorek. Chodzi o targi wyposażenia wnętrz HOME DECOR oraz MEBLE POLSKA 2015, które odbywają się w Poznaniu. Mieście do którego mam "żabi skok" :)  Kto jest z Poznania i okolic to jeszcze jutro ma szanse się wybrać, bowiem targi trwają od 17 do 20 lutego.

Nie mogło mnie tam zabraknąć.
Na pierwszym miejscu było dla mnie wydarzenie zwane HOME DECOR, a co ciekawe jednak MEBLE POLSKA 2015 przypadło mi do gustu zdecydowanie bardziej.
Bardzo duży wybór pięknych (i troszkę mniej pięknych też:) ) mebli. 
Cudowne krzesła, sofy (jedna to mi się nawet śni w nocy teraz), fotele.
Wygodne materace, łóżka i cała masa innych cudów. 
To sprawiło, że zdecydowanie wydarzenie związane z branżą meblarską zdobywa moje 5 gwiazdek :) 

Zapraszam Was na przegląd foto :)

10 lut 2015

Zawodowe dylematy...

Witajcie! :) 

Miałam apetyt na wiosenny akcent w naszym domu. W kwiaciarni ciężko się zdecydować, wybór tulipanów mógłby przyprawić człowieka o zawrót głowy. Zawsze jak wchodzę do kwiaciarni to wariuję. Wiecie co... ten specyficzny zapach unoszący się w powietrzu, tyle pięknych nawtykanych w wazony śliczności. Gotowe bukiety ustawione gdzieś z boku. 
Takie mające sprawić radość obdarowanej osobie. 
Cudna praca. 

Wiecie, bo przyszło mi do głowy czy są tu osoby, które marzyły kiedyś o posiadaniu własnej kwiaciarni? Albo o tym by być kimś z mojej poniższej listy wymarzonych zawodów? ;) 

ARTYSTA 

Jeśli chodzi o zawodowe wybory, to można powiedzieć, że jednak mam duszę artysty. 
Mam potrzebę tworzenia, mam potrzebę otaczania się pięknem. Skończyłam Liceum Plastyczne na profilu ceramika użytkowa. Można powiedzieć, że teraz żałuję tych niewykorzystanych możliwości. Dwa razy w tygodniu siedzieliśmy sobie w pracowni i dłubaliśmy w glinie. Projektowaliśmy, wkładaliśmy nasze małe dzieła do pieca z drżeniem serca czy tylko uda się wypalić i czy czasem po otwarciu pieca nie zastaniemy naszej pracy w małych kawałkach.
Nigdy nie wiadomo.
Dreszczyk emocji. 
Później szkliwienie, projekty szkliwień i te sprawy. Wiecie co ... lubiłam to, ale nie doceniałam. Teraz sobie myślę, ile bym oddała by móc sobie iść dwa razy w tygodniu na cały dzień do pracowni. Ile bym dała za ten czas lepienia i projektowania. Ile pięknych kubeczków i dzbanków mogłam wtedy zrobić ... ile człowiek stracił. Mieliśmy też wyjazd na plener do kaflarni. Projektowaliśmy kafle... Nawet wtedy mój został uznany za najpiękniejszy... niestety nie mogę wyszukać nigdzie zdjęcia, żeby Wam pokazać jak wyglądał...

Teraz jest mi okropnie wstyd i szkoda, że tak to olewałam. Życiowe błędy. 
Pociesza mnie to, że teraz otacza mnie piękna porcelana. 
Chociaż tyle mi zostało.

WEDDING PLANNER 

Jak mieliśmy brać ślub to znowu zobaczyłam ile jest możliwości w tej dziedzinie. Zastanawiałam się dlaczego ludzie u nas jeszcze podchodzą do tematu tak ostrożnie. Zamarzyło mi się bycie wedding plannerką hihi :) Teraz sobie to wspominam z uśmiechem na twarzy. Ale do dzisiaj, mimo że już po ślubie prawie 2 lata lubię się przyglądać na zagranicznych stronach jak piękny może być ten dzień...

PIEKARZ/ CUKIERNIK/ WŁAŚCICIELKA KAWIARNI 

Jeszcze jedno to co mi w głowie siedzi głęboko...taka cukiernio-piekarnia w domowymi ciastami, że chleby na zakwasie i kawę można jeszcze wypić i kawałek dobrej książki przeczytać. Miejsce dla ludu. Pełne pozytywnej wibracji. Gorące bułki w wiklinowych koszach. Tarty z budyniem i owocami sezonowymi. Pięknie zaprojektowane wnętrze, zawsze świeże kwiaty w wazonach.

Koniec końców nie jestem florystką, cukiernikiem ani wedding plannerką. Nie jestem też artystką, która siedzi ze szpatułkami nad kawałkiem gliny i dłubie cuda. Jestem blogującą mamą, która razem z mężem prowadzi sklep z piękną porcelaną... Kocham piękne wnętrza, a pasję przelewam na nasze mieszkanie, które podoba mi się jak żadne inne :) Lubię też czasem doradzić coś znajomym w tej kwestii  i cieszę się, że robię to co kocham. Tydzień temu jeszcze coś innego przyszło mi do głowy i siedzę od kilku dni i szkicuję. Mam nadzieję, że mój pomysł wypali. 
Dzisiaj przede mną ważne spotkanie, które przesądzi o być i nie być projektu.

Takie mi się nasuwają wnioski, czy tylko ja jestem taka w gorącej wodzie kąpana? 
Trzy sroki za ogon bym najchętniej ciągła, wiecznie coś mi w tej głowie świta i nie umiem w miejscu usiedzieć. Tak mnie to przeraża ile jest do zrobienia, ile do zobaczenia. Tak nam to życie szybko płynie. Nie umiem tak za rok, na później. Boję się tej starości, że usiądę i pożałuję... że będę siedzieć w bujanym fotelu ze skwaszoną miną i zrzędzić i się użalać- "a to miałaś zrobić i Ci odwagi zabrakło",  "a to też miałaś w planach i nawet palcem nie kiwnęłaś" ... już wiecie co... już wolę siedzieć i żyć z myślą, że spróbowałam. A że nie wyszło... i tak się zdarza. 
Trzeba się podnieść i iść dalej. 

Jeszcze tyle przed nami... 

6 lut 2015

Nie na ostatni guzik ...

Kto ma swoje pierwsze mieszkanie (albo dom) ten chyba wie, że priorytety zawsze są takie,
żeby najpierw urządzić kuchnię i łazienkę. Reszta jest już tylko dodatkiem, mimo że bardzo ważnym to jednak pierwsze dwie pozycje wiążą się w największymi kosztami, nie wyobrażam sobie też nie mieć gdzie ugotować czy się wykąpać za to mieć w salonie wspaniałą kanapę na której mogę sobie posiedzieć (ale tylko głodna i nie umyta) no bo przecież ważniejsza była ta kanapa niż kuchnia 
czy fajny prysznic. 
Priorytety, priorytety :) 
Wiecie o co chodzi? 

Kiedy się wprowadziliśmy to nie mieliśmy podłączonego w kuchni kranu. 
Zmywałam więc przez pierwsze dwa tygodnie naczynia pod prysznicem 
(o sic! ale wtedy przeklinałam), 
no bo zmywarka była, ale też musiał przyjechać hydraulik. 
Żaden inny nie miał czasu, czekaliśmy więc dwa tygodnie i dzień kiedy podłączył kran 
wspominam jako ten piękniejszy :) 

Macie takie historie na swoim koncie? Opowiadajcie, czekam w komentarzach :)

Teraz przychodzi czas, kiedy wreszcie zrobimy po dwóch latach mieszkania tutaj wnękowe szafy. 
Wnęka czeka :) 
Nigdy tego nie pokazuje, bo mnie to już tak denerwuje (niżej w sypialni zobaczycie:)... 
Ale zawsze są inne wydatki,  zawsze na coś innego.
Mój mąż to już się nawet nauczył żyć bez tych szaf. 
Wcale się nie dziwię, przecież on nie musi układać w małej szafie i jednej komodzie, prawie wszystkich naszych ciuchów. Zawsze jak mam to zrobić to już się tak na to wściekam.
Dobrze, że się teraz rodzina powiększy. 
Przynajmniej jest chłopak przyciśnięty do muru i szafa będzie.

Ufff...

To samo z kinkietem w łazience. Kabelek sobie dynda. Człowiek wieczorem chciałby sobie zapalić światełko, zmyć w buźki dokładnie resztki maski (podkłady, cienie, tusze i te sprawy)... no i nie ma. Kabelek jest. I tutaj właśnie wkrada się ta rutyna, to przyzwyczajenie. No bo przecież żyjemy bez tego dwa lata to i dwa następne jakoś zlecą. Druga sprawa jest taka, że jeszcze nie spotkałam czegoś co by mi tutaj idealnie pasowało. Jak już coś ładnego to zdecydowanie za duże rozmiary.
I nie wiem już sama na co się zdecydować...


A tak przy okazji prezentacja brzuszka.
Aż się boję co to będzie... dzisiaj zaczynamy 3 trymestr :)


I przechodzimy do gwiazdy tego wpisu. 

SYPIALNIA

Cudowne spanie przez pierwszy rok w salonie na rozkładanej kanapie. Później mały awans. Jest materac. I tak śpimy sobie na tym materacu już kolejny rok. Ale teraz już basta i koniec i kropka. Trzeba zaplanować sypialnię. Bez szaleństw, ale kącik dziecka będzie się musiał właśnie w niej znaleźć, mi już z tym z dnia na dzień rosnącym brzuchem też coraz gorzej wstaje się z podłogi.
I generalnie chodzi też o komfort snu. Lepiej śpi się wyżej.

Tak wyglądała dwa lata temu. Możecie tutaj zobaczyć też miejsce na szafę ;)


Tak to wygląda mniej więcej z góry :)


Nie wiem co mi wcześniej odbiło i ściany mamy fioletowe (aaa!).
To chyba wynik braku mojej konsekwencji.
Dwa lata temu nie miałam w sobie jeszcze tyle asertywności co dzisiaj :P 
Pan w sklepie powiedział, że w sypialni to lepszy ciemniejszy kolor, bo się lepiej śpi. Haha. Jasne. Dziękuję bardzo. Mi się nie śpi lepiej, co ciekawe nie mogę już tego fioletu znieść za grosz.
 Będzie nudno, będzie biało, ale będzie przemalowane i będę zadowolona. Pooddycham wreszcie świeżym powietrzem. Ten fiolet jest przytłaczający. To chyba wina tego odcienia, taki ciężki brrr :)
W sypialni musi się zmieścić biurko na komputer i łóżeczko dla maluszka.
Myślicie, że taki układ jaki sobie zaplanowałam powyżej jest ok?
Jak macie lepszy pomysł to piszcie :)

NASZE ŁÓŻKO

Uwielbiam te łóżka takie proste, tylko delikatny zagłówek, a z przodu pięknie ułożona narzuta.
 Dużo poduszek, pięknych poduszek ... ahh. Tak właśnie to widzę. 
Dlatego łóżko wybrałam najprostsze z możliwych i jedno z tańszych jakie udało mi się wyszukać w internecie.Oczywiście tutaj będę nudna- biały kolor :)





 W sypialni chciałabym wprowadzić trochę świeżości.
Chciałabym spać w białej pościeli i nakrywać łóżko taką pasiastą narzutą.
Od czasu kiedy Zosia ma to swoje błękitne łóżeczko, jakoś nie mogę się odgonić od tego koloru.
Prześladuje mnie i co ciekawe szalenie mi się podoba ;)


W oknie marzy mi się rzymska roleta zaciemniająca, ale chwilowo planuje powiesić zwykłe białe zasłonki. Po bokach łóżka może kinkiety. Coś tego typu jak na zdjęciu niżej.
I oczywiście nie może zabraknąć koszyków na różności
(w nawiązaniu do reszty mieszkania gdzie pojawiają się wiklinowe akcenty)


1.Ikea 2.Markslojd 3.Ikea
Zastanawiam się co zrobić z gołymi ścianami. Może jakieś plakaty? 
Wszystko wskazuje na to, że na początek będzie skromnie.
Sama nie mogę się już doczekać tych wszystkich zmian.

I jeszcze mały komunikat.
W radosnych podskokach niosę wieść, że w marcu odbędzie się w naszym mieszkaniu sesja
dla magazynu "Moje mieszkanie".

To było moje marzenie, dlatego sama nie wiem czy to dobrze, że chwalę się przed czasem,
ale cieszy mnie to tak ogromnie, że nie potrafię dłużej trzymać języka za zębami :))))

uściski radosne

3 lut 2015

Nowa kolekcja Green Gate. Wiosna-lato 2015.

Witajcie!

Wczoraj w sklepie powitaliśmy nową kolekcję Green Gate.
To jest zdecydowanie mój numer jeden jeśli chodzi o marki, które mamy w swoim asortymencie.
Bardzo wysoka jakość, piękne wzory. Jest w czym wybierać i jest do czego wzdychać :) 

Kto się ze mną zgadza? :) 

Gdzieś pomiędzy sprzątaniem w magazynie, układaniem wszystkiego na półkach i pakowaniem Waszych zamówień zrobiłam kilka fotek, żeby przybliżyć Wam plus minus co takiego przyjechało. 
Ja zawsze wolę oglądać tego typu zdjęcia, niż te katalogowe. 

Piękna kolekcja Simone white.
Po zamówieniach już widzę, że podoba Wam się równie bardzo.
Na wiosnę te pastelowe kolory i kwiatuszki- to się nigdy nie znudzi. 
Tego jest zawsze niedosyt po zimie :) 

 
 
 

Audrey indigo & Lucia indigo



Sophie vintage & sztućce Simone white


Była też chwilka na łyk gorącej czekolady z miejscowej kawiarni :) 


I na koniec mały przegląd miseczek po rozmiarach :) 

Tak to mniej więcej wygląda :) 



Jest tu ktoś kto kocha Green Gate tak jak ja? :) 

Miłego dnia!