31 sie 2016

Dom obok którego nie można przejść obojętnie...



Są takie domy, które już na zewnątrz zapraszają do środka. Mam takie małe zboczenie, że uwielbiam oglądać cudze domy. Bardzo często po tym jak wygląda ogród, mam ochotę wpakować się do środka, do obcych mi zupełnie ludzi, by zobaczyć jak żyją. Możecie się śmiać, ale jest w mojej rodzinnej wsi taki jeden dom, który sobie wyjątkowo upodobałam. Właścicielka tego domu chyba już miała dosyć moich spacerów pod jej oknami i pewnego razu, kiedy kosiła trawę, nie wiem sama już jakim cudem, wywiązała się rozmowa i zaprosiła mnie do środka. To było dwa lata temu, a ja nadal trwam w tym zakochaniu do jej ogrodu, a teraz już przede wszystkich wnętrza domu, które było mi dane oglądać, nawet tydzień temu kiedy piłam u niej na tarasie wino. Fajna kobieta. Może ją również namówię, żeby się zgodziła i pokazała swoje wnętrze? Spróbuję. Ale o czym ja miałam pisać??? Aaa... ;)

Posiadanie sklepu z takim asortymentem jaki mamy, pozwala mi nawiązywać nowe znajomości z osobami, które kochają pięknie mieszkać. Czasem klientki, tak jak Kasia, stają moimi dobrymi duszyczkami. Znajomość staje się bliska, rozmawiamy ze sobą o tym, że w tym roku dynie wyjątkowo obrodziły, że pies chory, że mąż kręci nosem na nowe zakupy. Na końcu dochodzi do tego, że zapraszają mnie do siebie i znajomość z wirtualnej, staje się prawdziwa. Do Kasi jeszcze nie dojechałam, ale mam plan zmienić to jesienią. Załaduję się i pojadę do Grobli, zobaczyć ten piękny dom na żywo i poznać ją osobiście. Uważam, że jej dom jest idealnym przykładem tego, o czym pisałam wyżej.

Jest domem, który zaprasza do środka już od uliczki (furtki, jak się u Was mówi na wejście na działkę? ;) ).


Podoba mi się pomysł na obsadzenie daszku ogrodowego schowka sukulentami. Właścicielka nie żałuje decyzji i mówi, że pięknie się rozrastają. To oznacza, że za jakiś czas będzie miała w  swoim ogrodzie coś naprawdę wyjątkowego! Ja nie mogę się już doczekać efektu końcowego.


KTO TU MIESZKA? 

Mieszka tu Kasia z mężem Krzysztofem, córką oraz małym zwierzyńcem (dwa psy, kot, pięć królików i dziesięć kur). Dom pochodzi z 1870 roku. Jest po remoncie, który kosztował właścicieli sporo nerwów, ale było warto. Marzenie się spełniło.

KUCHNIA

Najbardziej zależało mi na tym, żeby Wam pokazać ich kuchnię. Poprosiłam Kasię o zdjęcia i przesłała mi ich całą masę. Postarała się! Każdy kto regularnie ogląda moje wnętrza wie, że uwielbiam pastele. Marzę też o lodówce SMEG, a tutaj jest i to miętowa! Do tego dodatki w różowym kolorze (blender, cedzak, chlebak). Widać, że właścicielka czuje się w tych klimatach i dba o każdy najmniejszy szczegół.

A widzicie półeczkę po prawej stronie?
To stara półka, którą sąsiad Kasi chciał wyrzucić. Ona ją zabrała i odnowiła. Podejrzewam, że jak sąsiad ją teraz widzi to pluje sobie w brodę, że ją oddał za ładny uśmiech :))








TARAS

Latem z pewnością najlepsze miejsce do przesiadywania. Zazdroszczę wszystkim ludziom, który mają taką przestrzeń za oknem.



No i co powiecie? 
Koniecznie napiszcie jak Wam się podoba. Musimy zdać jej relację :)

Bardzo dziękuję Kasi że zechciała się z nami podzielić swoim kawałkiem podłogi. Jednocześnie pragnę poinformować, że wszystkie zdjęcia są zrobione telefonem, więc nie wyzywajcie za jakość.



Bardzo dużo produktów widocznych na zdjęciach znajdziecie w Ahojhome.pl 
Lodówka SMEG pochodzi z outletu. Ma z boku rysę, od strony ściany, więc nie jest ona widoczna, a cena była sporo niższa. Została zakupiona TUTAJ. Gdyby ktoś zechciał zrobić zakupy w RetroAGD to będzie nam bardzo miło jeśli zechcecie powiedzieć, że macie stąd namiary :) 

22 sie 2016

Mebel potrzebny od zaraz!

Kiedy wprowadzaliśmy się do naszego mieszkania kilka lat temu, nie wiedziałam jeszcze, że tak bardzo pokocham gotowanie, pieczenie i że razem z Bartkiem stworzymy sklep internetowy z masą pięknej porcelany i ceramiki, której naprawdę bardzo trudno się oprzeć. Wymyśliłam sobię kuchnię w literę L, nie chciałam otwartych półek, ani przeszkleń w szafkach wiszących. Teraz wszystko zrobiłabym inaczej. Chociaż kocham moją kuchnię najmocniej i nadal bardzo mi się podoba, to wyciągnęłam z tej aktualnej kuchni pewną lekcję i w następnej bardziej zadbałabym o więcej miejsca na przechowywanie, o odpowiednie półki na których mogłabym pokazać wszystko to, czego nie chcę chować w szafkach, bo mi najzwyczajniej w świecie szkoda i lubię sobie spoglądać na te moje skorupy, podczas zmywania czy gotowania. Zadbałabym o to, żeby kuchnia była szyta na moją miarę. Ale wtedy tego nie wiedziałam, więc teraz jedyne co mogę zrobić, to ewentualnie coś do mojej kuchni dodać. I zrobiłam to ;)

Długo się zastanawiałam czy przypadkiem takiej wielkości mebel, nie zagraci tego wnętrza, ale już po złożeniu wiedziałam, że efekt jest lepszy od tego, którego sama się spodziewałam. A kiedy udało mi się już ułożyć wszystkie moje najbardziej ukochane, pastelowe graty za szybką, to tak tylko stałam i marzyłam. Cieszyłam się, że jest moja i uwagi mojego męża, że to zbędny wydatek był, wpuszczałam jednym, a wypuszczałam drugim uchem. Zresztą. Pomarudził chwilę i już jest spokój, a witryna jak stała tak stoi i cieszy, oj jak cieszy. BARDZO! ;) 


Dobrze, że jednak zdecydowałam się na witrynę, bo początkowo brałam pod uwagę zwykły biały regał. Ale jak widać na zdjęciu, mojego syna bardzo te wszystkie przedmioty interesują. Na szczęście mogę wszystko zamknąć i głowa spokojna :)


Zresztą... jego interesuje wszystko co jest w szafkach, na szafkach, na stole, nawet w kontakcie i tym jak smakuje ziemia w doniczce. Wszyscy chłopcy to takie łobuzy? 
Powiedźcie, że tak, bo czasem już brakuje cierpliwości :) 




Teraz mogę już ustawiać do woli i cieszyć się nią. Bo cieszę się bardzo. Jest to mebel, którego mi brakowało.


Uciekam teraz pakować zamówienia. Jeśli macie ochotę, dajcie znać w komentarzu, że tu jesteście, czytacie i oczywiście, czy Wam się podoba ta moja nowa witrynka :)

Miłego dnia!


Witryna - Ikea Hemnes
Zawartość- www.ahojhome.pl
Kalendarz - PORYSUNKI