Witaj u mnie!
Większość dzisiejszego dnia spędziłam w kuchni ... sama nie wiem czemu tak się stało. Chyba poranne ambicje posprzątania we wszystkich kuchennych zakamarkach do tego doprowadziły. Później była przerwa na wypad do sklepu, gdzie w oko wpadł mi serek mascarpone... no i znowu po powrocie kierunek kuchnia i robienie obiadu i pysznego deseru. Już pewnie wiecie o jakim deserze mowa... :)


Zrobiłam kilka fotek ... poznajcie moją kuchnię :)








 Pisałam wcześniej o deserze. 
Mój numer jeden.
 
TIRAMISU  

Składniki:
-500g serka mascarpone
-100g cukru pudru
-4 jajka
-200ml. śmietanki 36% do deserów
-1,5 szkl. zaparzonej mocnej kawy
-60ml. likieru amaretto
-2 paczki biszkotów (np. lady fingers, to takie paluchy długie:) )
- 4 łyżeczki kakao (do dekoracji na sam koniec)

Przygotowanie:

1. Zaparzyć kawę
2. Białka ubić na sztywną pianę.
3. Ubić śmietankę.
4.Mikserem utrzeć żółtka z cukrem (do białości). Następnie dodać serek mascarpone ( i dokładnie wymieszać drewnianą łyżką, żeby wyszła gładka masa bez grudek), dodać bitą śmietanę i ubite białko. Ostrożnie wymieszać.
5. Kawę jeśli jest z fusami przelać przez sitko.
6. Do kawy dodajemy likier amaretto.
7. Na dno naczynia kładziemy masę z serka mascaropone, przykrywamy ją biszkoptami nasączonymi w likierze i kawie. Powtarzamy tę czynność. 
8. Gdy nasz deser jest już gotowy przykrywamy go folią spożywczą i wkładamy na kilka godzin do lodówki. Przed podaniem wystarczy posypać kakao i możemy się już zajadać. 

Deser jest naprawdę przepyszny. Uwielbiam Tiramisu.





SMACZNEGO!
 



Czy Wy też dzisiaj nie mogliście nacieszyć się tym cudownym, letnim słońcem?
Ja jestem po prostu zachwycona. 
Mam nadzieję, że cały długi weekend będzie taki piękny i w niedziele uda Nam się gdzieś wybrać, żeby nie kisić się w czterech ścianach :)

Wczoraj powiedziałam dość i zabrałam ukochanego na kwiecisto- ziołowe zakupy. 
Nie... nie żadne szaleństwo. 
Skromnie na początek, ale uradowana posadziłam już wczoraj nasze rośliny. 
Mam nadzieję, że zioła posłużą nam całe lato.
 Zwłaszcza mięta (pięknie pachnie) i szczypior ( już sobie wyobrażam smak jajecznicy ze szczypiorem MNIAM MNIAM).

Tak było wczoraj.
               ...donica jest, ziemia jest, rośliny są, chęci też...


No i posadzone... Pani Mięta, Pan Szczypiorek, Pan Tymianek i Melisa.
W przyszłości jeszcze w innej donicy posadzę bazylię i pomidorki koktajlowe- to jest dopiero coś! Jak mi dojrzeją na balkonie to umrę ze szczęścia!


 I kwiatuszki- a z nimi Pani Truskawka. Ona już wcześniej mieszkała na balkonie. 
Samiutka.
 Puściła owocki i tak sobie żyła spokojnie do wczoraj. 
Cała zgraja się jej wpakowała na balkon i musi dzielić z nimi donice.




Zobaczcie tylko co dzisiejsze słońce zrobiło z truskawką! Zdjęcie robiłam około godziny 13stej. Teraz jej kolor jest jeszcze bardziej różowy!  :)




Na taki kolor jeszcze sobie poczekam...ale muszę przyznać, że w smaku jak na sztuczne truskawy, te były całkiem niezłe :)
Aaa... i jeszcze Pan Bratek miał być pokazany...
Jak Wam przeleciał dzień? 
                   ... to już początek dłuuuuugiego majowego weekendu!
     Macie jakieś plany?

Buziaki 





No problem to był od samego początku... z braku laku miejscem na kurtki stały się krzesła w jadalni. Przyznam się, że doprowadzało mnie to do szału, więc w końcu przydusiłam sprawę i udało mi się wywalczyć to co widzicie na zdjęciach.

Miało być nie drogo, ale praktycznie i ładnie. My jesteśmy zadowoleni z efektu i miejsce to cieszy nasze oczy każdego dnia ;)

Industrialne wieszaki z  HK LIVING skradły moje serce. Zauważyłam ostatnio, że wszystko co ma napis z numerem kradnie moje serce, więc nie wiem czy to coś specjalnego, że mi się spodobały... w każdym razie kupiliśmy je, są i sprawują się ;)  Ławeczka i półeczka z IKEA. Koszyczek z TK Maxx.

NA LEWO WIDOCZNE SĄ DRZWI WEJŚCIOWE.








Dodam jeszcze, że uwielbiam połączenie czerni i bieli. W naszym mieszkaniu jest coraz więcej takich kontrastów. Im więcej na to patrzę, tym bardziej mi się to podoba.

Jakie jest Wasze zdanie na temat połączenia czerni i bieli we wnętrzach?
Co myślicie o naszym miejscu na wszelkiego rodzaju okrycia?

P.S
Nie wiem czy ktoś czyta co piszę, mam nadzieję, że tak jest. Już się ostatnio zastanawiałam, czy pisanie tutaj ma sens... Mam nadzieję, że z czasem będzie coraz więcej postów, blog stanie się ciekawszy i znajdziecie tu mnóstwo pięknych skandynawskich wnętrz, które można pokochać od pierwszego spojrzenia ;)

Miłego wieczoru


Miejsce w którym spędzamy najwięcej czasu i mam wrażenie, że najbardziej je kochamy ze wszystkich pomieszczeń.
Jak się tylko wprowadziliśmy to było w nas coś takiego, że wszystko chcieliśmy mieć urządzone na hip hip hurra! Nie dało się tak i bardzo dobrze. Mam wrażenie, że te miejsca nad którymi najdłużej się zastanawiamy wychodzą najlepiej.
Początkowo mieliśmy w salonie tylko tą rozkładaną kanapę, która jest widoczna na zdjęciu i mamy ją już z poprzedniego lokum. Powolutku sobie coś tam nowego kupujemy i wszystko się zmienia i coraz bardziej Nam się podoba... i lubimy wracać do naszego salonu ;)




Najnowsze nabytki to półeczka nad kanapą. W ramkach ( póki co pustych) mają się znaleźć czarno- białe typografie i inne dziwadła ;)
Lampa- wieczorem czytać przy klimatycznej lampce- niezbyt zdrowe dla oczu, więc będąc w kochanej Ikei skusiliśmy się na to świecidło i tak nam dobrze służy i jesteśmy happy i nasze oczy również ;)

Najbliższy planowany zakup to jakiś koc przytulny na chłodniejsze wieczory. Widzę w wyobraźni jakieś grubaśne wełniane coś. Białe lub czarne... ahh ;)

Coś takiego może...

Z czasem pewnie salon będzie się zmieniał i mam nadzieję, że będzie coraz piękniejszy.

Jak Wam się podoba?




Pozdrawiam