Witaj u mnie!
Witajcie kochani!

Na wstępie pragnę Wam bardzo podziękować, że nadal jesteście i zaglądacie na bloga. Mimo, że mój czas ostatnio się okropnie skurczył i ciężko wygospodarować mi coś EXTRA.  
Teraz jest mi już bardzo wstyd, że tak długo mnie nie było. Zawsze wieczory spędzałam przed komputerem, buszując sobie spokojnie w Waszym domach. Zaglądając co tam nowego zmajstrowałyście. Teraz niestety o 21.00 jestem już tak wykończona, że nie mam siły nogi z łóżka podnieść. Myślę, że mi to wybaczycie. Cieszmy się tym, że dzisiaj się udało. 
Proszę kochane Panie, dla każdej ciepła kawka i popatrzcie co ja tym razem sobie krok po kroku zrobiłam ;)

Widziałam to tu, to tam te boskie skrzynki na kółeczkach. 
Postanowiłam sobie taką sprawić.

Największy koszt to kółka. Za moje zapłaciłam 5,30 zł za sztukę.
Za skrzynkę 5 złotych na pobliskim warzywniaku.

No i farba czy lakier?
Kwestia koloru tutaj akurat była oczywista, bo uwielbiam biały i takie skrzynki najbardziej pasują do naszego domu 
( czy też balkonu, bo to przecież są skrzynki wielozadaniowe i latem pewnie wylądują właśnie tam:) )
Chciałam, żeby farba nie przysłoniła struktury drewna.

Tutaj z pomocą przyszedł mi Pan Marek z firmy BONDEX
Zaproponował mi wysokiej jakości biały lakier do drewna.

Bondex to duńska firma z wieloletnim doświadczeniem.
Skandynawski klimat niszczy drewno, ale ich wysokiej jakości produkty zapewniają, że będzie ono wyglądało pięknie przez długie lata.
Ja miałam okazję przetestować barwiący lakier do zdobienia i konserwacji elementów we wnętrzach i na zewnątrz. Lakier jest odpowiedni do drewna nowego, jak i starego. 
Czyli idealnie nadawał się do mojego zadania, odmalowania starej skrzynki po warzywach i nadaniu jej nowego wyglądu :) 

Produkty tej firmy kupicie w dobrych sklepach budowlanych i oczywiście w internecie.
Ja znalazłam bez problemu przynajmniej kilka sklepów w których można je znaleźć.
Cena niska w porównaniu do jakości. 
Jestem mile zaskoczona produktem, którego miałam okazję używać. 
Nakłada się bardzo szybko, nie pozostawia smug no i efekt jaki chciałam uzyskać
 ( widoczna struktura drewna) został zachowany czyli ocena jak najbardziej pozytywna! 

Co musimy zrobić, żeby mieć takie skrzynki?
Zbieramy wszystkie potrzebne narzędzia.
-papier ściemy
- kółka
-małe gwoździki 
-pędzel i rynienkę do farby
- folię malarską



KROK 1
Oczyszczamy stare skrzynki papierem ściernym.
W domu jest mała Zosia i tak jak myślałam, już sobie skrzynkami po domu jeździ dlatego bardzo ważne było dla mnie, żeby skrzynki nie miały ani jednej drzazgi i były gładkie.
Troszkę czasu to zajęło, ale było warto.


KROK 2
Tak przygotowane podłoże malujemy farbą/lakierem.
Jak widzicie mój lakier pozostawia prześwit i daje efekt jakby bielony. 


Po pomalowaniu pierwszej warstwy efekt dla mnie był już zadowalający.
Na drugi dzień skusiłam się jeszcze na jedną warstwę zgodnie z zaleceniem producenta.
Wyszło bardziej biało, ale efekt nadal był taki jakiego oczekiwałam.
KROK 3 
Pomalowane skrzynki jeszcze raz przeszlifowałam bardzo drobnym papierem ściernym.
Niestety nie mam zdjęcia z montowania kołeczek, ale zapewniam Was, że wystarczy młotek, kilka gwoździ i 10 minut wolnego czasu. Bardzo szybka akcja :)

KROK 4 
To efekt końcowy. Czyli przynosimy skrzynki do domu i zastanawiamy się gdzie je ustawić i do czego użyć.
I tutaj pomysłów ile głów, bo bardzo fajnie sprawdzają się jako 

No.1
Skrzynka na ciepłe pledy i podusie w salonie



No.2 
Skrzynka na przeczytane czasopisma do których będziemy chciały jeszcze kiedyś wrócić.



No.3
Zabawki naszych dzieci.


A nawet przez chwilę skrzynka była wózkiem dla Peppy :)


No.4 
 Suche pranie, które czeka na prasowanie.




No i jak Wam się podoba?
Macie takie skrzynki u siebie?
Dla mnie to jest po prostu super. Właśnie w sobotę zabierałam pranie z suszarki. Wrzuciłam wszystko do skrzynki, popchnęłam nogą do kąta. Nic nie musiałam dźwigać, nosić. Prawie zapomniałam, że trzeba to wszystko teraz wyprasować :)
Sterta jak widzicie rośnie z dnia na dzień. A ja i prasowanie nie żyjemy ze sobą zbyt dobrze :) 

Udanego tygodnia!
P.S A ta nasza jesień 2014 jest piękna i słoneczna. Jestem w szoku i bardzo się z tego cieszę.

UŚCISKI!



Witajcie wszyscy!

W sobotę po raz pierwszy od kiedy posiadam bloga (a jest to już jakieś 1,5 roku) odważyłam się i miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu blogerów na WAWA DESIGN FESTIWAL! 

Bardzo się cieszę, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne, bo wszyscy okazali się być wspaniałymi, otwartymi na świat ludźmi. Naturalnie rozmowom nie było końca i miło spędziłam czas w tym blogerskim gronie :) 


A kto jeszcze tam był? 

Proszę zobaczcie:

1. Kasia z ilobahie
2.  Ja :) 
3.  Marta z  mylittlehomemypassion
4.  Kasią z  Conchita Home
5. Anicja z  Anicja 
6. Magda z wnetrzazewnetrza
7. Piotrek z blogiwnetrzarskie
8. Ola z fueldesign

Więcej o tym jak było i jakie było nasze zadanie dowiecie się na blogu Kasi.
Nie będę się tutaj po raz kolejny powtarzała, bo u niej znajdziecie wszystko pięknie opisane. 
Ja zostawiam Was z moimi zdjęciami :) 



Mieliśmy okazję wziąć udział w wykładzie organizowanym przez firmę ŚNIEŻKA


Coś ma w sobie ten łazienkowy zestaw, że nie mogłam przejść obok niego obojętnie.
Z przyjemnością widziałabym go w mojej łazience z przyszłości :)


 


Marta prezentuje swój nowy kubek od  KALVA 


 

Zabawki WOODEN STORY 
Znamy i kochamy.

Jak tylko będę miała kiedyś drugie dziecko to skuszę się na drewniany gryzak tej firmy.
Najlepiej jak będzie to pacyfka lub serduszko.

Wooden Story ma sporo innych cudownych zabawek.

Podoba mi się ich dbałość o każdy szczegół.
 Piękne opakowanie. 
Klocki w pudełku wśród trocin. 
Ahhh.. nawzdychałam się :) 



Dziewczyny wybierają swój zestaw "Mam to na myśli"
Już wiecie co myśli Marta? :) 





Na koniec wszyscy dostaliśmy piękny prezent w postaci obłędnie pachnących mydełek od 

Między innymi znalazło się tam takie mydełko rozmarynowe.




Wszystkim bardzo dziękuję za cudownie spędzony czas!
Cieszę się, że mogłam Was poznać!

A osoby które mają wątpliwości czy udać się na takie spotkanie. 
Idźcie i nie zwlekajcie tyle co ja, bo teraz bardzo żałuję, że nie wybrałam się wcześniej i że nie zapisałam się na MEETBLOGIN.

Miłego wieczoru!



Hej wszystkim!

Wiem. Będę dzisiaj do znudzenia. Pewnie macie już serdecznie dosyć tematu szkoły, przedszkola, pierwszego płaczu i innych tego typu podobnych historii, które sama już w tym tygodniu słyszałam 567 razy, a sama opowiadałam swoje doświadczenia i swoją historię 487 razy. 
Nie. 
Nie liczyłam ;)

Ale jeszcze Wam powiem moje wirtualne koleżanki 488 raz, jak się zaczęła nasza przedszkolna przygoda. Pierwsze dni dziewczyny za nami, chociaż na początku nie było, aż tak źle jak się spodziewałam po opowieściach innych mam, to sama byłam zaskoczona własną reakcją na zostawienie mojego największego skarba, tak na serio obcym jeszcze, ale godnym zaufania ludziom. Jeszcze w środku w przedszkolu jakoś się trzymałam, ale jak tylko wsiadłam do auta to polały się potoki łez i rozpaczy. 

Jak to????? 
Przecież dopiero co się urodziła...łeee dopiero co była w brzuchu. 
A teraz już dzielnie zaczyna iść przez ten świat, niekoniecznie uczepiona moich spodni czy spódnicy. Pozna inne dzieci, pozna innych ludzi. Matko jakie matki są głupie stworzenia. 
Ojej.
 Przepraszam jeśli Was obrażam. Jesteśmy wspaniałe, ale tak bardzo kochamy swoje dzieci, że czasem to aż do wariacji... To była wariacja to moje beczenie w aucie pod przedszkolem :))

Na szczęście tylko ten pierwszy dzień tak miałam. Nie martwcie się. Nie płakałam już później, byłam dzielna. Zosia jeszcze bardziej dzielna, bo dzisiaj mija drugi tydzień i wchodzi na salę bez żadnego zapłakania. Dzisiaj nawet jak tylko otwarły się drzwi pobiegła od razu do swojej Pani. To mi dało znak, że chyba musi być dla niej dobra i naprawdę fajna ta Pani Iza :))

Zostawiam Wam kilka zdjęć. Plecak naszego przedszkolaka, nowe buciki na jesienne spacery.





A jak tam u Was? Czy ktoś też w tym roku przeżywa to samo co my? 

Pozdrawiam Was ciepło!

Ooo... Peppa nam oczywiście bardzo pomaga. Każdego dnia chodzi z nami do przedszkola! 



Peppowe PA PA :) 


Witajcie!
Dzisiaj chcę Wam pokazać kilka zdjęć nowości jakie przyjechały wczoraj do AHOJHOME!

To tylko kilka zdjęć, bo na więcej nie było czasu, ale chciałam pokazać Wam 
jak to wygląda moim okiem. 
Napiszę kilka słów na ich temat. 
Co ciekawe to jeszcze nie wszystko, bo cały czas czekamy za resztą zamówienia, która powinna się pokazać za jakiś czas 
(np piękne szarości Alba pale grey, kubeczki z uszkiem, ramekiny w groszki, które poszły jak ciepłe bułeczki w ciągu dwóch dni itp)

Jeśli ktoś ma ochotę na coś szczególnego czego do tej pory nie spotkał, a widział to w katalogu proszę o wiadomość na nasz e-mail sklep@ahojhome.pl
Wszystko co jest dostępne u producenta możemy dla Was zamówić :) 


 

Moja ulubiona kolekcja to zdecydowanie Simone blue.
Urocza i delikatna.
Ptaszek w środku kubka do latte mnie rozwalił :)) 


U

Przesiewacze- są piękne, wiedziałam już w dniu kiedy zobaczyłam je pierwszy raz.
Efekt na żywo przebił najwspanialsze wyobrażenia.
Gdybym miała się zdecydować na jeden miałabym spory problem. 
Wszystkie trzy kuszą jak szalone :))
 
 


Ramekin w gwiazdki.
Jest dosyć duży, spodziewałam się raczej malutkiej miseczki.
Bardzo duży plus! :)



Green Gate dba o każdy szczegół, nawet opakowania są tak piękne, że szkoda je później wyrzucić...



Taśmy i tasiemki- tutaj chyba nie muszę nic więcej pisać? :) 





Szklaneczki z koronką. Bardzo romantyczne... 



Tylko tyle  zdjęć udało mi się zrobić gdzieś między wyciąganiem tych wszystkich piękności z kartonów, wrzucaniem ich na sklep i układaniem na regały.


Pozdrawiam Was bardzo ciepło



P.S Wszystko powyżej, a nawet więcej  oczywiście znajdziecie tu: www.ahojhome.pl

MIŁEGO DNIA