Witaj u mnie!
Matka estetka ma przerąbane.
Matka estetka nie pójdzie do najbliższego sklepu z dziecięcymi i nie kupi pierwszej lepszej muślinowej pieluszki. Ona analizuje. Czy muślinowa czy inna tetrowa pieluszka, będzie pasowała do torby, jej bluzki, dziecka bluzki i do wózka. No bo wszystko musi wyglądać ze sobą ładnie. Matka estetka ma pod górkę.
Ja nią jestem i to przeklinam. 
Niestety moja natura jest silniejsza ode mnie.
Nie mam z nią szans.
 Piętnaście razy przyglądam się rzeczy, którą mam kupić zanim kliknę ZAPŁAĆ
albo pójdę do kasy.

Jeszcze w ciąży pojechałam z moją mamą do sklepu kupić smoczek.
Normalna kobieta wchodzi, ma przed sobą cały regał, całą ścianą, kilometrową ścianę smoczków. Patrzy.

Oo! Ten jest ładny.
Proszę, dziękuję, zapłać, do widzenia.
Wychodzi.


Niee...
ja nie. Ja musiałam stać pół godziny przed tym regałem i szukać najładniejszego.
Nie było, stwierdziłam, że zamówię przez internet, bo widziałam ładniejsze.
Wyobraźcie sobie minę mojej mamy.
Bezcenna.
Nic nie skomentowała, ale wyraz jej twarzy mówił więcej niż tysiąc słów :) 

Najlepsze jest to, że zamówiłam piękny smoczek. Przyszedł.
Oskar się urodził i moja mama pojechała kupić do tego sklepu wkładki laktacyjne dla mnie. 
Pani w gratisie z okazji narodzin wnuczka wrzuciła jej pierwszy lepszy smoczek z owcą.

Wiecie, który smoczek teraz najbardziej lubi Oskar?
Ten z owcą od Pani za friko!
A ja głupia zamawiałam przez internet :))

Jak widać to tylko nam, matkom estetką zależy na tych drobiazgach. 
Mój mąż też nie zwraca na to uwagi. 
Jak leżałam w szpitalu to zrobił raz Zosi taką stylówkę, że myślałam, że zejdę na zawał.
NIC ZE SOBĄ NIE PASOWAŁO :) 
Ale czy ona na to zwracała uwagę?
 NIE
Była cała w skowronkach, że przyszła odwiedzić mamę i brata :) 

Ah.. czasem już mnie głowa boli od tego mojego przeczulenia. Może to jest już jakaś choroba?
Niech mi ktoś powie, że mnie rozumie. Potrzebuję terapii pocieszającej :)

I takim sposobem zlepiam te wszystkie drobiazgi, butelka jest szklana, pieluszki w węzły i szare owieczki, smoczek (wygrał jednak ten z owcą, ale w sumie teraz tak patrzę i też mi się podoba)
 wózek... 

Z wózkiem to też było nieźle.
Tak bardzo chciałam retro wózek. Chorowałam na INGLESINA- CLASSICA już od czasu jak Zosia siedziała w brzuchu. Połowę tej ciąży wałkowałam, że chce ten wózek. 
Tak bardzo się go naoglądałam w internecie, 
że PRZESTAŁ MI SIĘ PODOBAĆ.

Uwierzycie? ;) 
To trzeba mieć coś z głową.

Stwierdziłam, że jednak bardziej mi się podobają te nowsze wózki. 
Jeszcze taki szary byłby piękny.
Zmiana zdania o 180 stopni. 
Cała ja.



Hej wszystkim!

Dzisiaj post za który zabierałam się już tak długo, że wstyd.
Póki mały jeszcze siedzi w brzuszku postanowiłam wykorzystać ten czas i post napisać, bo nie wiem jak to będzie po urodzeniu... :) 

Kiedyś już wspominałam na blogu coś na temat zmian jakie planuje w sypialni - TUTAJ
 Nie wszystko się udało zrealizować, chciałam chwilowo tylko ogarnąć mniej więcej ten pokój w którym znalazł się kącik dziecka. Pozbyć się paskudnego fioletu na ścianach, powiesić firanki, wstawić dla nas łóżko, żeby skończyć ze spaniem na materacu. 
Na chwilę obecną to co widzę kiedy wchodzę do sypialni mnie zadowala. 
Nie jest to jednak sypialnia marzeń. 
Mimo wszystko liczę, że kiedyś uda się wyprosić z niej biurko, łóżeczko. 
Na miejscu wnęki powstanie szafa pod zabudowę, 
bo chwilowo budżet na działania domowe został wyczerpany. 
I tak udało mi się zrobić więcej niż początkowo zakładałam :) 

Przeglądając zdjęcia pamiętajcie, że to co widzicie to nie jest efekt końcowy. 
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przyda się coś powiesić na ścianie, że naprawdę za jakiś czas potrzebne będą lampy, ale nie wszystko na raz.
Małymi kroczkami i będziemy za jakiś czas "w domu" :)

Witajcie!
można powiedzieć, że witam Was gdzieś pomiędzy prasowaniem, pakowaniem się do szpitala, 
a kolejnym skurczem. 
Ten czas zleciał mi jak szalony. 
Druga ciąża była pod względem samopoczucia dla mnie zdecydowania mniej łaskawa niż pierwsza.
 Nie obyło się bez mdłości przez pierwsze 5 miesięcy- okropnych mdłości, nie do opisania. 
Do tego w pierwszej ciąży siedziałam w domu i sobie odpoczywałam. 
Teraz do ogarnięcia był jeszcze sklep, własne mieszkanie 
(pierwsza ciąża jeszcze kącikiem u rodziców, więc mniej obowiązków), 
dokazująca 3 letnia Zosia i blog, bo chciałam wykorzystać ten czas kiedy jeszcze mogę tu zaglądać maksymalnie. 
Chociaż jak patrzę na GROSZKOWA czy PRETTY PLEASURE to wiem, 
że da się blogować z maluszkiem na ramieniu. Takie mam ambicje, zobaczymy co z tego wyjdzie :) 

Może delikatnie przesadzam z tymi skurczami. Nie wiem sama. 
Termin wyznaczony na 12 maja, ale już sam lekarz wątpi w to, że do tego terminu doczekamy. Wieczorami wiem, że może mieć rację. Wczoraj już chciałam jechać do szpitala... matko! 
Może ja jakaś przewrażliwiona jestem? :) 

Jutro zaczynamy 37 tydzień, czyli z medycznego punktu widzenia ciąża jest donoszona. 
Uff... Oskar możesz już wychodzić. 
Nie możemy się doczekać... zresztą- zobacz co na Ciebie czeka! 
Poza tym, że MY CZEKAMY! :) 




ŁÓŻECZKO

Pamiętacie wpis kiedy zastanawiałam się nad łóżeczkiem? 
Wybór padł na PINIO- BARCELONA
Model klasyczny, solidnie wykonany, z szufladą do której można schować to i owo.
No właśnie... musimy jeszcze szufladę złożyć i zamontować dlatego brakuje jej na zdjęciach.
Z wyboru jestem BARDZO zadowolona. To łóżeczko może mieć milion twarzy. Dzięki temu, że stoi w naszej białej sypialni, dzięki temu, że jest białe, to tylko za pomocą pościeli i dodatków mogę całkowicie zmienić jego charakter. Do tego ten napis z boku... EL REY czyli KRÓL :)
No proszę Państwa już za momencik mój mały król, władca naszych serc, 
będzie sobie w nim smacznie spał :) 


POŚCIEL

I chociaż początkowo chciałam czegoś bardziej skandynawskiego, to jednak od jakiegoś czasu przeraża mnie ten skandynawski natłok i zdecydowałam się na KOLOR
Dużo koloru.
 No i te garbusy... marzyłyście kiedyś o swoim własnym?
Bo ja jak tylko zdałam prawo jazdy to chciałam takiego mieć. 
Tak. 
Pięknego kolorowego garbusa z pacyfką na tyle. 
Nie udało się... no ale kto wie.
Może jeszcze kiedyś sobie takiego sprawię?

Ta pościel spełnia moje oczekiwania, jest kolorowa, jest wesoła.
Myślicie, że mały będzie zadowolony? :)

Czekam jeszcze na ochraniacz na szczebelki oraz rożek. 
Akurat nie było na stanie, ale to będzie zestaw doskonały.


 

GRYZAK

Na czas kiedy zaczną się pojawiać pierwsze ząbki. 
No na to sobie jeszcze poczekamy, ale nie mogłam się oprzeć, bo gdy go zobaczyłam pierwszy raz to Zosia miała już cały zestaw zębów, więc zdecydowanie to nie było dla niej :) 
Ale teraz...
Wykonany z surowego drewna klonowego.
Produkt ekologiczny w pełni bezpieczny.
Wygląd i sposób zapakowania- cudo!
Jeśli w Waszej rodzinie pojawia się maluszek- warto sprawić mu taki wyjątkowy prezent.

Dla Zosi na pocieszenie cudowne klocki. I na temat tych zabawek będzie jeszcze jeden post, bo to temat rzeka, a i tak dzisiaj jak na jeden dzień to zdecydowanie za długo już piszę.

W naszej wyprawce znalazły się ubranka przeróżnych firm. 
Tydzień temu wybrałam się na ostateczne zakupy. 
Myślałam, że oszaleję.
 Wszystko takie pięknie. Szkoda tylko, że te ubranka są na tak krótko.
Bo przecież te maluszki tak szybko rosną...

Mięciutki kocyk i ręcznik w groszki udało mi się wyszukać w H&M HOME.
Mimo, że mamy jeszcze 4 ręczniki z czasów kiedy Zosia bobasem, nie mogłam się oprzeć.


Jeszcze dzisiaj wieczorem mam zamiar usiąść sobie na spokojnie i zamówić kilka rzeczy.

Brakuje nam:
- fotelika samochodowego
- butelki
- smoczka
- śpioszki, przynajmniej z 4 sztuki potrzebne bardzo. Fajne widziałam na stronie NEXT
- przewijaka
- WÓZKA
 Ale wózek to temat, którego się chwilowo nie podejmuję, bo to w domu temat TABU :) 
Tata i mama chcą czegoś innego. 
A jaki będzie ostatecznie to pewnie wyjdzie lada moment
Walka trwa!
Nadaję do wszystkich z pola bitwy wózkowej!

Jeszcze wczoraj rano przed lustrem przyglądałam się temu jak wygląda mój wielki brzuch...
i  co???
Znalazłam rozstępy. No popłakałam się.
Jestem głupia, to takie piękne "tatuaże", dzisiaj już podchodzę do tego na spokojnie, 
ale chyba za bardzo się cieszyłam, że i tym razem przygoda z rozstępami mnie ominie.
Nie udało się.
Ale nagroda jest tego warta!
TEGO I KAŻDEGO INNEGO WYRZECZENIA!

CUDOWNIE JEST BYĆ MAMĄ!
 

Żegnam się z Wami, idę pakować się dalej i proszę Was
TRZYMAJCIE ZA NAS KCIUKI!



W roli głównej:
Łóżeczko- Pinio model Barcelona
Królik Maileg- www.ahojhome.pl
Kocyk i ręcznik w groszki: H&M HOME
Klocki i gryzak: Wooden Story
Ubranka- większość na zdjęciach to KappAhl
Książeczka- "Od 1 do 10" Ola Cieślak, wydawnictwo Dwie Siostry
Torba- Mayoral


Pamiętajcie o konkursie!
To już ostatni moment na zgłoszenia!

Witam!

Tydzień za tygodniem ucieka bardzo szybko.Nie chciałabym zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, dlatego już teraz postanowiłam zdecydować się na niektóre rzeczy dla małego, bo jestem taką zdecydowaną osobą, że zapewniam Was- nie chciałybyście niczego ze mną wybierać. 
Potrafię nie móc zasnąć tylko ze względu na to, że nie wiem na jaki kolor firanki się zdecydować. 
Już jak ostatnio była u mnie Marta to się zastanawiałyśmy, czy to jest normalne. Bo już jestem tym czasem zmęczona :) Ludzie sobie żyją na spokojnie i naprawdę typ, model, a już kolor łóżeczka, czy innego wazonika nie ma dla nich absolutnie żadnego znaczenia. Ale są tacy esteci. Jak większość z nas, osób która tutaj do mnie i na inne blogi wnętrzarskie wchodzi i jest to typ ludzi, którzy są totalnie ześwirowani na punkcie swojego mieszkania, innych mieszkań i całego tego ogromnego działu nazywanego WYPOSAŻENIE/ PROJEKTOWANIE WNĘTRZ. I potrafią nie zasnąć. Bo jednak ta narzuta z nowej kolekcji jest taka  piękna, albo firanka się dziwnie ułożyła, a zaraz przyjdą goście, a wszystko musi być perfekcyjnie :) Czasem się z tym męczę, czasem mam tego dosyć, ale jednak wiem, że jestem takim typem, co musi co chwilę coś w swojej przestrzeni zmieniać, przestawiać, naprawiać zmalować. Ot tak. Wtedy jestem szczęśliwa. Wtedy jestem sobą. I siadam wieczorem na kanapie, palą się świecie, w wazonie są świeże kwiaty i wtedy rozumiem po co to robię :) 

Wiecie, że teraz Was zamęczę?
Czeka nas urządzenie sypialni. Przemalowanie jej i urządzenie kącika dla dziecka.
Niestety. Nie mamy niekończącej się liczby pokoi w mieszkaniu.
 Chwilowo nasza sypialnia, będzie też sypialnią Oskara.

Więc do dzieła ...

Zdecydowałam się na łóżeczko polskiej firmy Pinio.
To wysokiej jakości meble, wykonane ze zdrowych i przyjaznych dla naszego maluszka materiałów.
Firma jest polska i drewno z którego wykonane są meble również pochodzi z polskich lasów.
Wielki plus- wspierajmy nasze!
Muszę przyznać, że jeśli chodzi o wybór konkretnego modelu mam z tym spory problem.
Te mebelki są wyjątkowe. Pięknie zaprojektowane.
Myślę, że nie sa się przejść obok nich obojętnie i każdy znajdzie coś dla siebie i swojego dziecka.
Już jak byłam w ciąży z Zosią to się nimi zachwycałam.
Znacie? Lubicie? A może macie u siebie?
 


 
Moon to łóżeczko, które otrzymało DIAMENT MEBLARSTWA 2015
Kolekcja wyróżnia się prostą i nowoczesną formą.
Mi osobiście bardzo przypadła do gustu. 
Myślę, że w typowo skandynawskich aranżacjach pokoików dziecięcych sprawdzi się doskonale!


Zapraszam Was na stronę producenta. 
Mebelki, które pokazałam wyżej to te, które mi najbardziej przypadły do gustu i nad którymi sama się zastanawiam. 

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda mama widzi u siebie białe meble, 
ale na stronie Pinio znajdziecie różne opcje i wersje kolorystyczne.

Mama kochająca rustykalne i bardziej ciepłe klimaty, pewnie zdecyduje się na Nostalgię :)


Meble kupicie w dobrych sklepach meblowych lub najprościej i najwygodniej internetowych

I teraz liczę na Waszą pomoc dziewczyny ...
które łóżeczko mam wybrać?
Które jest Waszym zdaniem najładniejsze?

Czekam na Wasze komentarze





                                                                                         *Post powstał przy współpracy z marką Pinio