Moje wyzwanie na wrzesień!
1 września
Jedni wracają do szkoły, a ja mam zamiar wrócić do swojego ciała.
Znacie ten moment kiedy patrzycie w lustro i to co widzicie w odbiciu
wcale nie przypomina tego co chciałybyście zobaczyć?
Stwierdziliśmy z Bartkiem, że jesteśmy żałośni.
Niby wmawiamy sobie, że nie mamy czasu na ćwiczenia, ale żeby wieczorem ponad godzinę siedzieć przed tv i oglądać setny raz ten sam odcinek "Przyjaciół" mamy czas.
To jest akurat serial przy którym mięśnie brzucha z pewnością u mnie pracują od śmiechu.
Ale w tym czasie, same wiecie- precelki, chipsy, kanapki... i dupka rośnie!
Nie!
Dosyć!
Nie będę już więcej tłumaczyła sobie, że brzuch i boczki jakie sobie wyhodowałam są "po ciąży"
Troszkę są, ale bez przesady.
Przed ciążą też miałam za dużo tu i tam.
Zastanawiałam się nad tym czy napisać o tym, że zamierzam ćwiczyć tutaj.
I chyba to dobry pomysł.
Może jak przejdzie mi przez myśl, żeby dzisiaj sobie darować pomyślę o tym,
że pochwaliłam się tutaj, że się za siebie biorę i co??? :)
Możemy mieć piękne wnętrza, ale o siebie też trzeba zadbać.
W zdrowym ciele, zdrowy duch!
Więc co dzieła!
Koniec obijania się!
Dzisiaj początek miesiąca!
Dam radę???
EDIT
28.09.2015r
Ciekawi jak mi idzie?
Do tej pory udało mi się zrzucić 4 kg, co oznacza, że do wagi sprzed ciąży został mi tylko 1kg.
Ale zamierzam nadal ćwiczyć.
Widzę bardzo dużą poprawę w wyglądzie mojego ciała.
A sam zwyczaj ćwiczeń wszedł mi już po prostu w nawyk.
Każdego dnia czekam na ten moment, kiedy będę mogła wreszcie ćwiczyć :)
19 komentarze
Ja sobie obiecuję, że jak urodzę drugiego synka, tez się wezmę za siebie! Kibicuje i wkrótce do Ciebie dołączę :)
OdpowiedzUsuńRazem będzie raźniej! ;)
UsuńOczywiscie,ze dasz!!trzymam kciuki i dopinguje bo tez aktualnie u mnie trwa walka w tym samym temacie 😀najwazniejsze to zaczac 😀 sciskam!!!
OdpowiedzUsuńU mnie wakacyjne obżarstwo skończyło się trzema kilogramami, które powiększyły i tak już duży pakiet "do zrzucenia". Więc trzymam kciuki za Ciebie i za siebie, żeby nam się udało pozbyć tłuszczyku.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem gdzie Ty widzisz u siebie TU i TAM "więcej" i nie będę pisać, że dasz radę, bo ja widziałam Cię live i wiem, że nie musisz, oczywiście serotonina mile widziana wiec ćwicz kiedy tylko chcesz, a nie musisz;)
OdpowiedzUsuńAch te "precelki" i inne takie :) Nas też gubiły w każde wakacje. Tym razem spalaliśmy je na wszystkie sposoby ("Przyjaciele" też pomagali) i w zamian dostawaliśmy niezły zastrzyk energii. Nie wiem, gdzie Ty masz to "tu" i "tam", ale ruch to przede wszystkim samo zdrowie, więc trzymam kciuki :) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńPrzypominam wszystkim czytajacym bloga Ady, żw jak krotkim okresie ta dziewczyna weszla w sqoje jeansy sprzed ciąży;))
OdpowiedzUsuńKochana! Te jeansy to nie wszystko :) Są jeszcze piękne sukienki, w które się dopinam, ale niestety brzuszek nadal wystaje i nie mam ochoty w nich nigdzie wychodzić. Nie ma wielkiej tragedii, wszystko jest do wypracowania ;) Ale kiedy wchodzisz na samą górę, do własnego mieszkania i masz zadyszkę, to już chyba najwyższy czas coś ze sobą zrobić :)) Buziaki!
UsuńDasz! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńNa pewno dasz radę, trzeba tylko systematyczności :)
OdpowiedzUsuńZatem trzymam kciuki. Polecam bieganie, bardzo odpręża i relaksuje :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki! choć dla mnie wcale nie musisz nic poprawiać. ale najważniejsze żebyś ty sie dobrze czuła w swoim ciele!
OdpowiedzUsuńpowodzenia
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za efekty i wytrwałość
OdpowiedzUsuńPo dwóch dniach ćwiczeń mam problemy z wstawaniem i nachylaniem się. Co za zakwasy! Ratunku! :)) To znak, że to był najwyższy czas się ruszyć :)) Pozdrawiam Lillka :)
UsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńDasz radę! Trzymam kciuki. ja już od miesiąca wmawiam sobie, zeby soę zabrać do roboty żeby pięknie wyglądać na ślubie i jakoś nie mogę się zabrać :D
OdpowiedzUsuńAle może faktycznie takie postanowienie byłoby dobre? Hmmmm...
Pozdrawiam,
Anna
Trzymam kciuki! Ja też zamierzam. Od poniedziałku...
OdpowiedzUsuń